Wstęp: Maska o pojemności 1 l, zakupiona przez allegro, ale odebrana osobiście, kosztowała mnie 17,50 zł. Konsystencja nie najlepsza, jak dla mnie zbyt leista, trzeba było uważać, żeby jej nie nabrać za dużo. Nie zdenkowałam jej - zużycie widać na poniższym zdjęciu (mniej więcej poniżej tego czarnego paska na opakowaniu):
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmytoylethyl Hydroxyethylmonium Methosultate, Parfum,Benzyl Alcohol, Citric Acid , PEG-5 Cocomonium Methosulfate , Methylchloroisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydrolized Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Methylisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.
Żałuję, że nie od razu nauczyłam czytać się składów, bo bym tej maski w życiu nie kupiła! Bo cóż w niej mamy? Po Aqua mamy kolejno emolient, antystatyk i humektant, a po nich już się zaczyna Parfum - zapach, po którym składniki zawsze znajdują się w śladowych ilościach.. To, co zaznaczyłam czerwoną czcionką to konserwanty, no i na niebiesko zaznaczyłam proteiny mleczne, z których ta maska słynie.
Działanie: Na początku używania jej (czyli przez pierwsze 2 miesiące) zachwycała mnie - włosy były po niej mięciutkie, błyszczące, sypkie.. No i ten cudny, mleczny zapach! Sam TŻ chętnie ją wąchał, a później moje włosy :D Niestety, pewnego dnia stało się coś, co nigdy wcześniej, ani później mi się nie przytrafiło - miałam włosy po tej masce PRZEPROTEINOWANE :( Siano, istne siano, nie do ujarzmienia, nie do rozczesania, no normalnie wyglądałam tak, jakby piorun mnie uderzył! Co ja nigdy nie miałam problemu z sianowatymi włosami! Winowajcą była ta maska (cóż, jednak proteiny mleczne, mimo tego, że są po zapachu w składzie, jednak podziałały), więc później potwornie bałam się jej używać. A litrowy słój stał i stał...
W końcu zmusiłam się do kolejnych podejść. Uważając, by nie przesadzić z ilością, użyłam ją najpierw jako drugie O w OMO. Efekt? Włosy przeciążone - niby miałam włosy umyte, a wyglądały tak, jakby dalej były tłuste, no i był istny przyklap :/ W kolejnych podejściach niestety efekt był ten sam - nieważne, czy maskę trzymałam na włosach krótko, na 2-5min, czy dłużej, na ok. 15 min, czy to pierwsze, czy drugie O w OMO - zawsze było to samo! Dodam, że zawsze starałam się jej nie za często używać, tak raz na 2 tygodnie...
Moja ocena - 2/5: Daję jej 2 punkty za to, że jednak na początku sprawowała się nieźle, zapach ma przecudny, no i stosunkowo maska jest tania, jak na taką ilość. Przez nią strzegę się teraz protein mlecznych, a sama maska powędruje do kumpeli A. Oczywiście nigdy więcej jej nie zakupię.
A Wy używałyście? Jeśli tak, to jesteście z niej zadowolone?
Pozdrawiam,
Ag90
Moje włosy też na początku ją lubiły. Też przyczyniła się do przeproteinowania moich włosów. Na szczęście ją skończyłam. Moje włosy przestały lubić po prostu proteiny wiec ograniczam je do minimum;)
OdpowiedzUsuńTobie przynajmniej udało się tę maskę wykończyć, a mi nie - jednak litr maski to dla mnie zdecydowanie za dużo :P
UsuńSwoje włosy muszę jeszcze poobserwować, na jakie proteiny najlepiej reagują, bo może tylko te mleczne moim włosom nie pasują, nie mniej jednak z proteinami trzeba być ostrożnym ;)
Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdza. Ja tak jak już Ci pisałam muszę robić przerwy w jej używaniu, gdyż przeciąża po jakimś czasie, nie nakładam jej zbyt dużo i jest ok :)
OdpowiedzUsuńDostałam dzisiaj awizo! :) :*
No niestety, nie sprawdziła się :( Ale nie żałuję, bo dobrze jest wiedzieć nie tylko jakie kosmetyki sprawdzają się na włosach, ale i również te, które krótko- czy długofalowo naszym włosom nie pasują ;)
UsuńSuper, cieszę się! Napisz, jak użyjesz Isanki, jakie masz po niej wrażenia :))
Ja stosuję średniomraz na tydzień i jest super! A na codzień stawiam bardziej na nawilżanie. Ja jestem już na ostatku przeproteinowania po kallosie, hennie i innych proteinowcyh bombach przed henną. Ale maskę uwielbiam. Mi też ciężko przeciążyć włosy bo jest ich całkiem sporo i są grube, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że dla cienszych włosów może na dłuższą metę ciążyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ początku, kiedy maska się nieźle sprawowała, też używałam jej raz na tydzień i naprawdę było OK. Ale niestety się włosom odwidziało i kallosa już nie lubią... Pytanie, czy faktycznie to jest kwestia tego, że mam cienkie i rzadkie włosy, czy może tego, że włosy zmieniły swoją porowatość z wysokiej na średnią poprzez odpowiednią pielęgnację i proteiny już nie tak bardzo są im potrzebne (a przynajmniej nie tak często), czy może i jednego, i drugiego..?
UsuńA nawet nie wiedziałam, że po hennie można przeproteinować włosy! O.o
Moim włosom nigdy nie jest mało protein, a tą maskę kocham. Jako jedna z niewielu potrafi dociążyć moje wysoko porowate, wiecznie spuszone włosy, za co ma mój ogromny szacunek i dozgonną wdzięczność.
OdpowiedzUsuńA i tutaj popę koleżankę wyżej- henna to bomba protinowa :)
Skoro u Ciebie protein nigdy dość, to nic tylko się cieszyć, że na proteiny nie musisz za specjalnie uważać :)
UsuńA ja, jak wiesz jestem z Kallosa zadowolona :) Jak koleżanka wyżej. Proteiny me włosy lubią :) Zużyłam już litr i zarówno solo jak i w mixach sprawdzał się miodzio :D Teraz czas na zużycie Twojego! :D Dzięki! :D Aneta
OdpowiedzUsuńNoo, miłego korzystania Anetka! Niech Ci Kallos dalej służy ;)
UsuńPotwierdzam, ma wspaniały zapach. Niestety smak o wiele gorszy :(
OdpowiedzUsuńHej :) Ja myślę, że ta maska nie jest do włosów niskoporowatych, (bo chyba takie masz) ja mi moje włosy wprost ją pokochałyśmy.
OdpowiedzUsuńOoo, ale dostałam komplement! <3 Moje włosy są średnioporowate, ale myślę, że dążą właśnie ku niskiej porowatości :))
UsuńA co do Kallosa, to cóż, proteiny mleczne moim włosom nie służą - za to o wiele bardziej lubią keratynę ;)
miałam ją dłuższy czas , ale już pod koniec stosowania moje włosy się do nie przyzwyczaiły .
OdpowiedzUsuńJa kupiłam ją przedwczoraj. Zapach ma identyczny jak "masło kakaowe" Ziaji. Identyczna gęstość.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie będzie za tłusta.
Jeśli chodzi o proteiny to nie nakładam ich w żaden inny sposób.Nie mam zbyt wielu wymyślnych kosmetyków. Raz na parę dni Serical Crema al Latte może będzie ok. Ostatnio farbuję włosy - trochę potrzebuję wzmocnienia.
Jak dla mnie ta masa to dno
OdpowiedzUsuńWiesz co, z tą maską to jest tak, że trzeba bardzo rozsądnie jej używać i wtedy świetnie nam posłuży ;) i kupiłaś ją drogo, w drogerii Hebe kosztuje zdaje się ok. 12 zl. ;) i generalnie jest tak, ze kiedy nakładam na moje wlosy jako maskę i trzymam powiedzmy dłużej niż 10 minut, to efektem jest siano, a jeżeli trzymam jak odżywkę- ze dwie minuty, to mam naprawdę nawilżone, pachnące włoska ;) polecam Ci też spróbować tą wersję Kallosa, u mnie sprawdza się dobrze, a też mam włosy cienkie, tylko że falowane/ kręcone ;)
OdpowiedzUsuń